piątek, 23 stycznia 2015

NATALIA ROGIŃSKA "MACIEJKA"







Sięgnęłam po tę książkę z zawodowej konieczności.

Język opowieści nie uwierał, akcja toczyła się gładko, dopóki Autorka nie pozwoliła swojej bohaterce beztrosko podjąć decyzji, od której cierpnie skóra. Otóż Karolina, w swym skrajnym egoizmie lekko i swobodnie, bez moralnych dylematów, z niepokalanym spokojem sumienia decyduje się na dokonanie aborcji. A cóż to takiego? To przecież tylko kilkutygodniowy zarodek. Nie wiadomo z kim poczęty. Szast prast, kiełkująca dziecina na śmietnik, i zakończmy historię nadzieją na pożegnanie narowistego żywota singielki w ramionach potencjalnego stałego partnera!

Ach, jak pięknie! Podarujmy "Maciejkę" dziewczętom wchodzącym w dorosły świat! Jeśli jesteś sama, kolekcjonuj erotyczne incydenty! I bez zmrużenia oka pozbywaj się niechcianych ciąż! Niech nihilizm zawładnie twoimi decyzjami!

Gdyby istniał jeszcze Indeks Ksiąg Zakazanych, byłaby to pierwsza "niewinna" opowiastka, którą bym na nim umieściła. Można spierać się o prawo kobiet do decydowania o własnym ciele, można przyjąć w tej kwestii mniej lub bardziej liberalne stanowisko, ale jawna apoteoza aborcji to przejaw immoralizmu, na który nie chcę się godzić.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz