Oto historia, z której nikt nie wychodzi cało. Zostawiamy za sobą armię poległych. W sensie dosłownym i metaforycznym, w wymiarze fizycznym lub duchowym. Każda strona broczy krwią, a jeśli nie krwią, to potem spływa, a jeśli nie potem, to wewnętrznym rozpadem. I nie ma pewności, czy w istocie jej głównym bohaterem jest paskudnie zaskoczony Adam Price. Można odnieść wrażenie, że niekoniecznie. Ci, którzy współuczestniczą w jego doświadczeniu, stając się ofiarami podobnych manipulacji tytułowego Nieznajomego, są nie mniej ważni, niż Adam. Adam tylko momentami zajmuje miejsce w pierwszym szeregu. Plany fabularne ulegają przemieszczeniu, i nic dziwnego, skoro każdy z bohaterów zmierza w ciemność.
Adam, postawiony oko w oko z demonem tajemnicy, którą skrywa przeszłość jego żony, przepada w pyle własnej dumy i fałszywie pojętego honoru. Ten honor zbuduje schody do koszmaru, z którego trudno będzie się wydostać. Jedno pytanie odsłoni kurtynę, za którą ukaże się obraz małżeństwa, którego wolałby nigdy nie zobaczyć. Rozsypią się ściany domu.
Podobnie dzieje się z innymi bohaterami, do których dotarł Nieznajomy. Gubi ich ambicja, egoizm, albo mylna percepcja miłości. Nieznajomy zderza się z misją budowania dobra na fundamentach zła. Niesienie katharsis poprzez odsłonięcie ludzkich błędów nie może się powieść. I nagle nikt nie jest tym, kim się wydawał. Ojcowie chronią własne rodziny, rujnując życie innych. Zdegradowany psychopatyczny policjant udowadnia, że nawet poświęcenie może zmienić człowieka w bestię. Przyjaciele okazują się bezwzględnymi mordercami, szukającymi usprawiedliwienia dla swych nieprawości. I nawet Adam, do tej pory stojący na straży prawa, ulega atmosferze obłędu i decyduje się na rozwiązanie, które radykalnie zmienia jego portret. Dzieci skarlałych moralnie ojców nadal będą spotykać się w sportowej drużynie. Być może nigdy nie dosięgnie ich prawda o tym, kto po meczu otacza ich ramieniem. A Nieznajomy? Złudzenie prawdy zawsze znajdzie drogę.
Jakimż potencjałem ta historia dysponowała! Bo przecież styl i język opowieści zostały w stanie nieskażonym. I idea uwikłania w zaciskającą się pętlę fatalnych niespodzianek zwielokrotniała literackie potencje. Ale to wszystko zawisło pod okapem melodramatycznych miazmatów! Ale się nie działo, a jeśli działo to przewidywalnie. W tempie telewizyjnego tasiemca. W zalewie niepotrzebnych słów. W powodzi psychologicznie płytkich opisów. W grzęzawisku nudy Cobenowi nieprzystojącej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz