niedziela, 13 marca 2016

AGNIESZKA CHYLIŃSKA "ZEZIA I WSZYSTKIE PROBLEMY ŚWIATA"

Nie spodziewałam się, że Agnieszka Chylińska wróci jeszcze do Zezi. Wydaje się, że i ona sama także się tego nie spodziewała. Może spełniła jedynie prośbę Czytelników? Wskazuje na to obecne w książce znużenie. Znużenie Autorki. Niedookreślenie, niedopracowanie, brak uważności poświęconej bohaterom. Nic dziwnego, że lektura owocuje niedosytem. Otrzymujemy wersję roboczą, zamiast wycyzelowanego tekstu.

W życiu Zezi rozpoczyna się okres burzliwego dorastania. Nastoletnie napięcia, zamykanie jednych dróg, by otworzyć inne. Nowe wyzwania i zmaganie się ze światem dorosłych, który staje się zarazem coraz bliższy i coraz bardziej obcy. W domu i wokół domu spiętrzają się huraganowe chmury. Zaleczone rany, zabliźnione już i niemal zapomniane otwierają się na nowo i na nowo bolą.

Zezia kolejny raz doświadcza koleżeńskiej zdrady. Julkę straciła za sprawą fizycznego oddalenia po przeprowadzce do Malinówki. Andżelikę traci w sposób trudny do zrozumienia i do zaakceptowania dla jedenastolatki. Andżelika opuszcza ją bez słowa wyjaśnienia. Oddala się i przepada u boku innej dziewczynki. Podąża obcą drogą, dopasowuje się do nowych wzorców. W jej świecie nie ma miejsca dla skromnej Zezi. Agnieszka Chylińska nie zostawia jednak Zezi, a właściwie chwilowo Zuzi, w pustce osamotnienia. W szkole pojawia się para nowych uczniów. W dziewczynce znajdzie Zuzia bratnią duszę, chłopiec obudzi nastoletnie serce do skrytych zachwytów. Będzie też czas na rozbudzenie pasji sportowej dziewczynki. Życie nagle przyspieszy, ale na kartach tej krótkiej powieści ten pośpiech będzie wyczuwalny jedynie w tle. Perypetie sportowe, szanse i rozczarowania. Pozorne szczęścia innych i rzeczywiste problemy własnej rodziny. Klęski na bieżni odkryją prawdziwe oblicze obiektu westchnień, a niezauważany dotąd kolega okaże się prawdziwym wsparciem. Serce Zuzi będzie musiało rozpoznać, kto jest fałszywy, kto autentyczny i oddany. O oddaniu opowiedzą jej rozmowy, niekrępujące miłe milczenie, a wreszcie prezent, o jakim marzy każda dziewczyna. Nie tylko nastoletnia.

Agnieszka Chylińska nie ucieka przed dotykaniem w powieści tematów trudnych, ale też fundamentalnych dla ludzkiego doświadczenia. Zuzia musi poradzić sobie ze śmiercią. Do tej pory nie spotkała jej twarzą w twarz, śmierć zdarzała się innym rodzinom, dom Zuzi omijała. I ledwie otrząśnie się ze straty, ujrzy kłębowisko obcości, narosłej między rodzicami. Usłyszana przypadkiem rozmowa, spotkanie mamy w towarzystwie kogoś, kto mamę wyraźnie odmienia, zapadanie się taty, jego oddalenie i rezygnacja popchną Zuzię do szukania pomocy na zewnątrz rodzinnego świata. Niestety, nie dowiemy się, kto lub co tak naprawdę zmienił wektor działań i uczuć rodziców. Czy ksiądz, któremu Zuzia powierzyła swe obawy? Czy Babcia? Czy jeszcze ktoś inny? Czytelnik stoi na progu rozpadającego się domu, a po chwili widzi ten dom jaśniejący odrodzoną miłością. I odnosi się wrażenie, że gdzieś przepadł brakujący rozdział, że coś ważnego powinno być nam dane. Droga do uzdrowienia relacji. Obserwacja rodzicielskiego powrotu do wzajemności i obecności. Tymczasem było fatalnie, sztorm przybierał na sile, mama prawie pakowała walizki, a nagle pstryk! i jesteśmy w rzęsiście oświetlonym pokoju, w którym rzeczy i ludzie stoją na właściwych miejscach i nikt nie ma co do tego wątpliwości.

Mimo potknięć, mimo niedopracowania, mimo autorskiego zaniedbania, nie jest to powieść ani zła, ani błaha. Trochę postrzępiona, trochę pourywana, ale z pewnością ważna. Z pewnością potrzebna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz