wtorek, 17 marca 2015

KATARZYNA GROCHOLA "ZAGUBIONE NIEBO"





Bardzo miło spędza się czas z prozą Katarzyny Grocholi. Miło i refleksyjnie. Można się zamyślić, można się uśmiechnąć, często nawet roześmiać. Rzadko można się zdenerwować. Przyznam natychmiast, że się raz jeden mocno wzburzyłam, zbulwersowałam oraz – najdelikatniej mówiąc – wkurzyłam. Raz jeden i może kiedyś o tym opowiem, ale niekoniecznie.

To jest wprost zachwycające, kiedy o kwestiach prymarnych ludzkiej kondycji i egzystencji, o kwestiach rudymentarnych pisarz prawi i z wielką powagą i nie bez ironii. I z wielkim humorem. To jest wspaniałe, kiedy się człowiek może porządnie wypłakać nad lekturą. I równie porządnie ubawić.

Tom opowiadań „Zagubione niebo” przypomina teksty znane, ale znakomicie wybrane, bo ich ponowne odczytanie nie sprawia żadnej przykrości. Więcej jest jednak tekstów, które w publikacji książkowej pojawiają się po raz pierwszy. Co ciekawe, nie ma wśród nich żadnego utworu, nad którym pokręcilibyśmy głową z niesmakiem lub zażenowaniem, że nieudolny, że niepotrzebny, że miałki.

Jeśli ktoś w tych opowiadaniach chce wytropić ślady pospolitej ramoty, mocno się rozczaruje.  Katarzyna Grochola z grafomanią nic wspólnego nie ma. Nie podejrzewam, by kiedykolwiek mieć zaczęła.

W „Zagubionym niebie” znajdziemy portrety skomplikowanych relacji z samym sobą i z drugim, obcym, jeszcze obcym, już obcym, kochanym, niekochanym, porzuconym, przypomnianym. Portrety relacji i portrety ludzi. Znajdziemy syntezę charakterologiczną obu płci. Możemy się poprzyglądać, możemy się nauczyć tudzież zrozumieć, co w istocie rzeczy dzieli kobiecy punkt widzenia i czucia od punktu widzenia i czucia męskiego.

Bohaterowie opowiadań są uwikłani w miłość albo w śmierć. Albo w śmierć i miłość. Dla wszystkich jest nadzieja, nawet, jeśli oni sami nie potrafią jej odkryć. Niektórzy zamykają szczelnie emocje i ślepną na miłość. Niektórzy się odwracają od miłości. Niektórzy za głupie wybory i ucieczkę z własnego życia płacą jego utratą. Dosłowną. Inni się otwierają, znajdują w sobie odwagę. Mężczyźni myślą wprost i wprost działają, kobiety myślą i działają okrężnie. Mężczyźni rzeczywistość syntetyzują, kobiety analizują. Niekiedy ta synteza i analiza przebiegają na wyrost i wynikają z nich rzeczy nieoczekiwane i niechciane. Wszyscy siedzą na miłosnej karuzeli. Jednych to cieszy, inni walczą z nudnościami. Jedni chcą widzieć, inni chcą się łudzić. Jedni czekają, inni chcą działać. Jedni są wolni, inni uzależnieni. Jedni otwierają drzwi otwarte, inni jeszcze szczelniej zamykają zamknięte. Wszyscy tęsknią. Za miłością, która dźwiga i uwzniośla. Za jednością z drugim. Za spokojem i pewnością. Za spełnieniem. Ich drogi są kręte. Niektórzy sami je wybrali, innym los je zapętlił. Jednych śmierć wiedzie w miłość, innych miłość wiedzie do śmierci. Jedni wędrują, inni przystają, wpatrzeni we własną klęskę. Wszyscy pokaleczeni. I dla wszystkich w zagubionym niebie istnieje szansa uzdrowienia; relacji, serca, życia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz