czwartek, 5 marca 2015

MANUELA GRETKOWSKA "POLKA"






Manuela Gretkowska od lat tworzy osobną jakość w przestrzeni rodzimej prozy. Wymyka się kwalifikacjom w każdym, uprawianym przez siebie gatunku. Jej powieści noszą łatwo rozpoznawalne szaty precyzyjnego i zuchwałego języka. Jej pamiętniki z życiowych podróży poprzez najistotniejsze wybory, najważniejsze projekty, ludzi i miejsca urzekają psychologiczną autentycznością bez kurtyn i masek. W opowieściach Manueli Gretkowskiej jest miejsce na fikcję literacką, ale nie ma miejsca na teatr. Teatralność dialogów, gestów, zdarzeń zostawia innym autorom. Dla siebie anektuje życie, jego obnażony miąższ, jego nieosłoniętą pełnię.

W „Polce” wspomniana pełnia jest najintensywniej dotykalna. Pamiętnik niespodziewanej ciąży uwypukla te cechy pisarstwa Gretkowskiej, które najbardziej cenię: szczerość, nieporównywalną z niczym niepoprawność polityczną, egzystencjalną wiarygodność. Jest w tych zapiskach ontologiczna i epistemologiczna czystość, bo Manuela pisze tę książkę o sobie i dla siebie. Tudzież dla życia w niej, życia o symbolicznym imieniu Pola.

Polka, z wolna rozwijająca się pod sercem, otrzymuje imię, które nigdy nie pozwoli zapomnieć jej o korzeniach. I o tym, że jej matka w każdym miejscu świata, które widziała, w którym żyła, które nierzadko gorąco podziwiała, była przede wszystkim Polką. Manuela Gretkowska tę narodową tożsamość i swoje w niej głębokie ukorzenienie akcentuje z wielkim zaangażowaniem. Jako intelektualistka o niepokornej naturze, wyzwolona z kręgu stereotypów i odrzucająca ramy archetypów, w których jej niewygodnie, z tym większą troską odnosi się do Ojczyzny. W jej chmurnych, często buntowniczych refleksjach Polska zawsze stoi wysoko, na piedestale. Gdyby była poniżej, Manuela nie walczyłaby o jej wewnętrzny kształt tak gorliwie. A walczy już podczas studiów we Francji. Walczy na kartach „Polki”. Najbardziej aktywnie w kilka lat później, czego pokłosiem są „Obywatelka” i „Europejka”. Pomiędzy walczy powieściami. O wewnętrzną transformację, o mentalną odnowę. Walczy, bo wierzy, że siła kobiet i siła kobiecości, poparta męską solidarnością nie miałaby sobie równej. Rozbije się o mur zakamieniałej, postfeudalnej mentalności, w której same kobiety nie chcą zrzucić przedwiecznego jarzma i czynią siebie najwyżej wasalami.  Ale nie ustanie w walce. Bo choćby ją siły odbiegły, jest Polka – Córka, której zawieść nie może.

Długa forpoczta właściwego momentu recenzji. Jednak bez szkicu do portretu Gretkowskiej sama „Polka” pozostaje tylko połowicznie czytelna. Można ją zafałszować, można ją skrzywdzić.
     „Polka” to pamiętnik intymny, pamiętnik ciała i pamiętnik myśli. Zdumione ciało płoszy się na wieść o obudzonym w nim nowym życiu. Poczyna się sobie przyglądać. Wnikliwie obserwuje każdą najdrobniejszą zmianę. Opowiada o sobie buńczucznie, odsłania się w pełni. Nie szuka woalu, którym mogłoby się osłonić, za który mogłoby się schronić i tylko ukradkiem popatrując, czekać. Ciało przed sobą staje i maluje precyzyjny portret przedzierzgania się swawolnej kobiecości w matkę.

Manueli Gretkowskiej starcza przy tym energii i mądrości, by się na niezwykłej przygodzie ciała nie zatrzymywać. Zostawia też pole związkowi z Piotrem Pietuchą. Jak dwoje wolnych, choć przynależnych sobie nawzajem ludzi wstępuje na nową drogę? Piotr jest już ojcem, wie jak smakuje rodzicielstwo. Dla Manueli to zupełnie odmienna ścieżka od już wydeptanych, znajomych. Muszą więc razem przygotować się na spotkanie z Córką. Piotr może być przewodnikiem, ale tylko poniekąd i tylko w wymiarze psychologicznym. A Manuela tego przewodnictwa przecież nie wymaga. Wystarcza jej obecność. Wystarcza miłość.

Manuela z Polą w łonie nie przestaje żyć intensywnie, nie zatrzymuje się, nie kontempluje dłużej niż to konieczne przemian, które się stają. Pracuje nad serialowym scenariuszem, podróżuje, przerzuca się między Polską i Szwecją, Szwecją i światem. I musi podjąć decyzję, gdzie powstanie dom Poli. W spokojnej, bezpiecznej socjalnie Szwecji, czy w zwichrowanej Polce, gdzie można spodziewać się każdej katastrofy, ale trudno oczekiwać nawet namiastki stabilizacji? Gdzie stanie dom?

Manuela Gretkowska odczarowuje ciążę. Osypuje ją z lukru, odsładza. Opowiada o niej, jaka jest w jej indywidualnym doświadczeniu. Mistyczna bywa, ale zazwyczaj po prostu jest. Jest stanem oczekiwania, stanem budowania i często stanem fizjologicznej udręki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz