JĘDRZEJ POLAK "ŻYCIE JEST GEJEM"
Może to niedorzeczne pisać recenzję książki przed końcem lektury. A
jednak. Podejęłam ryzyko, może z korzyścią dla Jędrzeja Polaka i jego
somnambulicznej opowieści. Dotarcie do przystani ostatniego słowa nie
zmieniło percepcji.
Ta historia jest jak sen, w którym się grzęźnie, jak w lepkim mule. Jak
sen lunatyka, który wyczerpany niedospaniem zadręcza otoczenie.
Tę książkę się odrzuca, gdy chce się ją odczytać dosłownie. Sięga się po
nią, by szukać między wierszami. A między wierszami jest wiele.
"Wiara jest wolną odpowiedzią człowieka na zaproszenie objawiającego się
Boga". To jedno zdanie wystarcza, by uznać wartość książki.
Prawda, o której zapominają fanatycy, traktujący własne wyznanie jako
jedynie słuszne i uzurpujący sobie prawo do narzucania go "ogniem i
mieczem".
Wiara jest łaską. Łaską, którą człowiek w swej wolności może przyjąć lub
zanegować. Człowiek może powiedzieć Bogu "tak". Może powiedzieć: "nie".
Bogu, bo to on przychodzi z darem łaski, bo to z nim ma się odbyć
dialog. Lub odmowa dialogu. Do Boga wezwany człowiek zwraca się twarzą
lub odwraca odeń plecami.
Ten, kto myśli, że ma prawo i moc nawrócenia innego, grzeszy pychą. To prawo i moc należą się jedynie Bogu.
Polak maluje świat w duchu Orwella: wiary narzuconej, zniewolonej duszy,
spętanego umysłu, świata-opresji, życia-więzienia. Narzucona wiara
staje się własną karykaturą, zmienia rzeczywistość społeczną z jednej
strony w koszmar pręgierza religijnej tyranii, z drugiej w bezkształtne
cielsko anarchii, drapieżne i głodne.
To nie jest rzeczywistość boska. Nie jest to także rzeczywistość ludzka.
To świat bestii i karłów. Wszechwidzących oczu Kurii i przerażonych
oczu pełzających, podległych, zniewolonych ludzkich robaków.
Ktoś się jednak wyłamuje. Ktoś walczy. Ktoś się wyrywa. Czy się wyrwie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz