MARIA KOWNACKA "PLASTUSIOWY PAMIĘTNIK"
„Plastusiowy pamiętnik” wpisuje się idealnie w konwencję aksjologicznego elementarza dla dzieci. Nie tylko dla dzieci. Dorosłego, dojrzałego i wiekowego przeniesie w przeszłość – własną, rodziców lub dziadków. Przeniesie i przypomni zapomniane pejzaże, zapachy, problemy, radości, nieszczęścia. I wartości, zagubione w codziennej gonitwie.
Chociaż dzisiejsze Dzieci, pokolenie tabletu i komputera, nie ma pojęcia, czym był kałamarz, pióro i atrament, chociaż dla dzisiejszego Dziecka wiele detali budujących atmosferę „Pamiętnika” będzie absolutnie egzotyczne, po tę książeczkę warto sięgnąć w każdym czasie, w każdej epoce.
Opowieści Plastusia mają wartość uniwersalną. Uniwersalności tej nie zniweczą językowe anachronizmy i fabularne archaizmy. Bo nie starzeje się ani magia, ani przyjaźń, ani radość eksploracji świata. Nie starzeje się kult wiedzy ani szacunek dla spotykanych w codzienności ludzi.
Maria Kownacka swymi książkami podarowała Czytelnikom rzecz bezcenną: zatrzymała (lub cofnęła) czas i otworzyła serce. Dzieci ulepią sobie własnego Plastusia, a dorośli, dojrzali i wiekowi zamkną oczy i przeżyją raz jeszcze własne dzieciństwo. Pod powiekami rozwiążą się sznurówki, tarcze przypną się do fartuszków, na niektórych fartuszkach pyszniła się będzie odznaka „Wzorowy Uczeń”, z niespłukanej gąbki pyliła będzie kreda, ktoś komuś pożyczy ołówek, ktoś szarpnie za warkocz, ktoś obrazi się na śmierć (do kolejnej przerwy).
„Plastusiowy pamiętnik” smakuje jak waniliowe lody w upalny dzień. Lody kapią na niedzielną bluzkę, a chrupiący wafelek trzaska w zębach najmilszym dźwiękiem.
moi chłopcy uwielbiają Plastusia...niedawno czytaliśmy tez Przygody Plastusia :)
OdpowiedzUsuńDzieci zawsze bezbłędnie rozpoznają wartościowe opowieści. Problem w tym, że rodzice nader często nie mają czasu ani ochoty na tłumaczenie zawiłości przeżytków językowych czy kulturowych. A w takim "Plastusiu" czy w "Przygodach Plastusia" jest cały skarbiec kultury codzienności minionego wieku. Uznanie, że dziecko nie potrzebuje wiedzieć, czym był kałamarz i jak skonstruowane było wieczne pióro to dowód ignorancji i sromotny grzech zaniechania.
Usuńto prawda...a wiecznym piórem matka pisze do dziś :)
UsuńBo jest mądra.
UsuńCofnęłaś mnie w czasie Joś. :) Mam ochotę zawitać w bibliotece dla dzieci, choć nie wiem czy mnie wpuszczą w moim wieku, a obecnością żadnego 5-cio latka nie mogę się wspomóc. :) Cóż może jednak pozostanę przy swojej biblioteczce i wrócę do..... "Kwiatu kalafiora" na przykład, bo nabrałam nieodpartej chęci na podróż w czasy, kiedy świat był prostszy i zdecydowanie bardziej przyjazny.
OdpowiedzUsuńJa się cofam ze względu na Miszę głównie. PS Wpuszczą Cię do każdej biblioteki. A o Małgorzacie Musierowicz też będzie.
OdpowiedzUsuń