JOE PETERS "PŁACZ NIEMYMI ŁZAMI"
Mam nie lada problem z tą książką. Wysoko oceniana w rankingach
czytelniczych, rozbudziła moją literacką ciekawość i zostawiła pośród
znaków zapytania.
Nie oczekiwałam arcydzieła. Wszak nie jest to utwór spłodzony przez
pisarza. To kronika dramatycznych wypadków opowiedziana przez ich
uczestnika, nie aspirującego do bycia literatem. Jednak można by się
spodziewać, że napisana przez człowieka odartego z dzieciństwa,
człowieka zdeptanego i zmasakrowanego w każdym wymiarze człowieczeństwa,
człowieka upodlonego i poniżonego, zdradzonego i odrzuconego na
śmietnik biografii, będzie tętniła od emocji, uczuć, przeżyć. Nie tętni.
Dlaczego?
Dlaczego? Czy ból dotknął już granicy, za którą doznane krzywdy ogląda
się bez emocji? Czy ból wypatroszył z uczuć? Czy trzeba odrzucić
zdolność przeżywania, aby w ogóle móc spojrzeć wstecz, na ekranie
pamięci odtworzyć akt po akcie, scena po scenie to, co się przytrafiło?
Nie znajduję tu przeżyć. Znajduję kadry. Chłodny, szczegółowy, dokładny i
dogłębny opis zdarzeń. Ich wyświetlenie na kliszy słów. Opowieść
ofiary. Opowieść dziecka, któremu nie dano być dzieckiem. Opowieść syna,
którego życie zatruła ta, która mu je dała. Opowieść więźnia. Opowieść
zbrukanego ciała, rozprutego serca i zszarganej duszy.
I to wszystko bez emocji. Fakty. Brutalne. Nieocenzurowane. Piętnujące.
Piętnują czytelnika. Piętnują najbliższe otoczenie bohatera. Piętnują
społeczeństwo. I samego bohatera. A potem Boga.
Ta książka to próba. Próba człowieczeństwa dla tych, którzy po nią
sięgną. Odtworzysz film życia ze słów i nic nie poczujesz, kim jesteś? A
jeśli dopowiesz sobie wszystkie emocje, zamknięte między słowami, czy
zdołasz się z nich podźwignąć? I co to nam, czytającym, o nas samych
mówi?
Ta książka jest potrzebna. Jest ważna. Jak każde świadectwo zła. Jak
każde świadectwo nieszczęścia. Jeśli to tylko zło, istnieje szansa na
inne życie, bo zło jest odwracalne. Jeśli nieszczęście, możliwa jest
tylko droga w dół. Nieszczęście się zdarza i zamyka drzwi. Nie można go
odwołać, cofnąć, wymazać.
Co dalej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz