niedziela, 8 lutego 2015

ASTRID LINDGREN "DZIECI Z BULLERBYN"






Bullerbyn to cudowne schronienie. Azyl. Domek na drzewie dla dzieci i hamak dla dorosłych. Dla „Dzieci z Bullerbyn” niektórzy nauczyli się czytać na długo przed tym, zanim przekroczyli próg szkoły. I z pewnością nigdy nie odczuli zawodu.

Bullerbyn jest miejscem przyjaznym dla tylu już pokoleń czytelników, że rozrosło się w metropolię, zaludnioną przez miliony spragnionych oddechu niewinności, dziecięcych igraszek, psot, niepojętych pomysłów. Tutaj nie ma strachu. Bać się można jedynie rozwydrzonego barana. Gdzieś daleko grzmi groźba wojny, ale przecież nie dotrze do Arkadii. Bo Bullerbyn to Arkadia. Szczęśliwa wyspa codzienności, odmierzanej porami roku i dziecięcym śmiechem. Wszystko ma głęboki, dojrzały sens. Wszystko ma swoje miejsce. Królestwo radości, beztroski i przyjaźni.

Dzieci z Bullerbyn nie marzą o miastach, wyprawach na obce lądy, podróżach dokądkolwiek i donikąd. Dzieci z Bullerbyn nie chcą uciekać poza swoje wzgórze, małe jeziora, żywiczne lasy i długą drogę do szkoły. Dzieci w Bullerbyn chcą dorosnąć i nie wykorzeniać się. Tu jest ich źródło i ich wybrana przyszłość. Mają proste plany zagospodarowania przestrzeni i … siebie. Wiedzą, kim będą i z kim będą. Trzy dziewczynki, trzech chłopców i maleńka Kerstin, dla której z pewnością znajdzie się godny młodzian. W odpowiednim czasie. Teraz Lisa z Brittą i Anną śledzi kolejne tajne akcje Lassego, Bossego i Ollego; Lasse, Bosse i Olle udają, że ogromnie zależy im na utrzymaniu swych poczynań w tajemnicy; szewc Grzeczny nie zamierza być grzeczny, droga ze szkoły wspaniale się wydłuża, ślazowe cukierki wybornie smakują, a Dziadziuś opowiada, jak to dawniej „ho, ho, tak, tak”.

Ta książka jest jak filiżanka aromatycznej kawy. Rozgrzewa aż do serca.
   

2 komentarze:

  1. Z tej książki nie wyrosną nigdy. Czytam raz na dwa-trzy lata. To jak powrót w rodzinne strony. PS. Zawsze chciałam spróbować cukierków ślazowych; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jak nie wracać? Należy choćby dla zachowania równowagi psychicznej.
      Cukierki ślazowe są wstrętne. Cudownie wstrętne, bo mnie, jako jednej z nielicznych osób w tej szerokości geograficznej smakują. Podobnie jak cukierki z salmiakiem (bardzo podobne w smaku). Tych z salmiakiem w Polsce chyba nie ma, choć nie sprawdzałam, mogę się mylić. Ślazowe można dostać w Almie.

      Usuń