DEAN KOONTZ "DOBRY ZABÓJCA"
Kiedy się znajdziesz w niewłaściwym miejscu, w fatalnym czasie, wszystko może się zdarzyć. Kiedy cię pomylą z płatnym zabójcą, przygotuj się na jazdę z Mnicha. Na jednej narcie. Bez kijków. Albo się na niego wdrap bez asekuracji.
Taki niepiękny rajd, w którym stawką jest życie własne i ocalenie potencjalnej ofiary „właściwego” zabójcy czeka głównego bohatera porywającej powieści Koontza. Nie opuścisz toru do ostatniego słowa. A gdy już opuścisz, ze zdumieniem dostrzeżesz, żeś przez ostatnie godziny niemal nie oddychał.
Chciałoby się coś dodać, ale ta powieść mówi własnym językiem. Sama dla siebie stanowi najlepszą rekomendację. Nie ma w niej miejsca na odpoczynek, na analizę kolejnych kroków, na ciszę przemyśleń, na antycypowanie, co pomyśli, co zrobi, dokąd się uda zabójca. Następuje moment, w którym zaciera się granica między ścigającym a ściganym, pościg i walka stają się jednym skłębionym wirem, w którym każdy może być wygrany. Karty przetasowują się nieustannie. Zmienia się perspektywa, szale wariują, zegar przyspiesza i czytelnik gna przez kolejne strony, byle nadążyć za pościgiem. Wie, że zdąży. Wie, że dobro zatryumfuje, bo Koontz nie pozwala zwyciężać złu. Powieści nie są od tego. Wystarczy życie.
I tak trudno uwierzyć, że już po wszystkim, że karuzela stoi, a na barowym stołku siedzi właściwy człowiek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz